UWAGA: Portal dowcipas nie odpowiada za szkody i powikłania, które mogą być wynikiem długotrwałego śmiechu do rozpuku po przeczytaniu zamieszczonych tu dowcipów. Nie odpowiadamy także za straty kalorii utraconych w wyniku śmiechu (podczas śmiechu poruszanych jest około 60 mięśni) oraz za przyspieszenie powstawania zmarszczek mimicznych!
Jaś idzie sobie z papierosem po łące. Spotyka go krowa i mówi do niego: - Taki mały a pali papierosy... Jasiu odpowiada: - Taka duża a biustonosza nie nosi...
Idzie sobie Jasio z mamą ulicą, patrzy, a tu odkryty właz kanalizacyjny. - O, popatrz mamo, krokodyl leci! - zawołał Jasio, bo to wredny szczeniak był. - Krokodyle nie latają, Jasiu - odpowiedziała mama i zwinnie ominęła właz. Po pięćdziesięciu metrach dogania ich jakiś facet, cały mokry i śmierdzący gównem, bęc Jasia w bańkę: - Zapamiętaj gówniarzu, KROKODYLE NIE LATAJĄ!
Nauczycielka poleciła dzieciom, żeby napisały wypracowanie, które zawierać będzie cztery tematy: 1. Monarchia 2. Seks 3. Religia 4. Tajemnica Powiedziała też, że kto skończy jako pierwszy, będzie mógł iść do domu. Dzieci zaczęły pisać. Po kilkunastu sekundach wstaje Jasiu. Nauczycielka nie chce wierzyć, że udało mu się już skończyć. Prosi go jednak, żeby odczytał swoje wypracowanie. Jasiu z dumą: - Zerżnięto królową! - Mój Boże! Kto?!
Jaś do nauczycielki: - Ja to nie chcę nic mówić, ale mój tata powiedział, że jeśli jeszcze jedna uwaga znajdzie się w dzienniczku, to się komuś zdrowo oberwie.
Nauczyciel pyta: - Jasiu, ile miałeś lat w ostatnie urodziny? - 7. - A ile będziesz miał w następne? - 9. - Siadaj, pała! - Niech to szlag, pała w urodziny!
Pani Kowalska pyta dzieci w klasie: - Jaka część człowieka idzie najpierw do nieba? Zuzia podnosi rękę i mówi: - Myślę, że dusza, bo trzeba mieć czystą duszę, żeby dostać się do nieba. - Bardzo dobrze - mówi pani Kowalska - Rysiu, a ty jak myślisz? - Serce - mówi Rysio - bo trzeba mieć dobre serce, żeby dostać się do nieba. - Naprawdę, świetnie - chwali go pani - A ty Jasiu jak sądzisz? - Stopy. - Dlaczego stopy? - dziwi się pani. - Bo kiedy nakryłem moją mamę i listonosza, jej nogi były w górze, a ona krzyczała: Boże, dochodzę!
Nauczyciel prezentuje dzieciom obrazki zwierząt i pyta, jak zwierzęta się nazywają. - To jest kot - mówi Małgosia. - Bardzo dobrze. A to? - To jest piesek - odpowiada Krzyś. - Świetnie. A to? - pyta nauczyciel Jasia, prezentując zdjęcie niedźwiedzia. Jasio milczy. Nauczyciel postanawia zażartować: - Być może mamusia tak czasem nazywa tatusia. - Nienasycony buhaj?